Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Aktualności
Czy wiesz kogo kochasz ? - spotkanie z Zuzanną Celmer24/11/2009
Z ogromną radością informujemy, że w środę 2.12.2009 roku o godz. 18.00 w restauracji Florian przy ul. Chłodnej 3 w Warszawie odbędzie się spotkanie z Panią Zuzanną Celmer - licencjonowaną terapeutką wielokrotnie zapraszaną do audycji radiowych i telewizyjnych dotyczących jakości życia, miłości, ralacji partnerskich, autorką m.in.takich publikacji jak: "Człowiek na całe życie", "Oblicza zazdrości"
Dla nas - Konsultantów DUET CENTRUM biuro matrymonialne, Pani Zuzanna Celmer jest niewątpliwym autorytetem; wiedza jaką przekazuje w swoich publikacjach jest wielokrotnie wskazówką w naszej codziennej pracy.
Podczas spotkania przedstawi swoją najnowszą książkę pt. "Czy wiesz kogo kochasz".
"Co wiemy o naszym życiowym partnerze?", "jak zrozumieć siebie i ukochaną osobę?", "jak zbudować szczęśliwy związek partnerski?" - to pytania jakie stawia autorka w swojej publikacji. Wyrażamy nadzieję, iż staną się one również początkiem twórczej dyskusji uczestników spotkania.
Serdecznie zapraszamy
Poniżej za zgodą autorki publikujemy fragmenty "Czy wiesz kogo kochasz"
Powiedzmy wyrażnie.
Powiedzmy wyraźnie: miłość jest naszą naturalną potrzebą, osią naszej egzystencji. Gotowość do jej przeżywania została wpisana w nasze jestestwo jako dar. Bardzo szczególny dar - królewski. Ale jeśli ów dar zamienia się w środek płatniczy do nabycia byle jakiego towaru, jeśli się nim manipuluje, lekceważy, zmusza do obsługiwania swojego nadętego JA - wtedy zanika. W puste miejsce wciska się natychmiast jakiś wykoślawiony twór i posługując się fałszywymi pełnomocnictwami żąda, depcze, panoszy się lub mizdrzy.
Taki sposób uprawiania miłości nie może nikogo zadowalać. Zamiast szlachetnego kruszcu używa się żałosnej imitacji i dopiero po jakimś czasie, przeglądając się w zwierciadle życia, uświadamiamy sobie, że zamiast oryginału trafiła nam się marna karykatura. Bolesne rozczarowanie wybucha pretensją i żalem, że zawiodła nas miłość.
A może jest na odwrót? Może to raczej miłość ma prawo czuć się zawiedziona? Czy nie jest tak, że sami zawodzimy i ją, i siebie poprzez brak rozeznania w swoim wyborze, nadmierny pośpiech, nieprzygotowanie się na mądre wykorzystanie posiadanego daru, jego niedocenianie? Może zapomnieliśmy, że miłość ma zwyczaj pojawiania się z dala od zgiełkliwego jarmarku fałszywych świecidełek. Że nie jest zaopatrzona w instrukcję obsługi ani nie mieści się w przyjętych schematach.
Miłość rodzi się w ciszy. W uwadze skierowanej na drugiego człowieka. W pragnieniu zrozumienia jego odmienności i gotowości prawdziwego porozumienia.
Czy można urzeczywistnić tak trudny program? Czy istnieje sposób przełożenia go na setki codziennych zachowań?
Owszem. To jest trudne. Codziennie ta sama pionowa, gładka ściana, od której „odpada się" dziesiątki, setki razy. Przebić się do samego siebie, własnej szczerości wobec drugiego, zdjąć niezliczone warstwy przemilczeń, pozorów, błazeńskich min, wyniosłości, aby wreszcie dotrzeć - pokonując lęk, a często i wstyd - do prostego gestu, autentycznego słowa, nie krępującego milczenia.
Najczęściej podczas spotkania dwojga ludzi uwaga każdego z nich skierowana jest przede wszystkim na siebie. Jak ja wypadam? Jak dalece liczy się moje zdanie, moja osoba? W jakim stopniu ten drugi jest gotów podporządkować się, poddać, uznać, zaspokoić MNIE?
Uwaga skierowana na drugiego skłania do ograniczenia swojego egoizmu. Z tej uwagi i chęci zrozumienia rodzi się troska, która nie ma nic wspólnego ze wścibstwem, nadopiekuńczością czy dominacją. Troska ogarnia sobą pragnienie dobra i rozwoju kochanej osoby, gotowa wesprzeć w chwili zwątpienia, nawet własnym kosztem. I dopiero przy takim nastawieniu, pełne złączenie kobiety i mężczyzny - w odróżnieniu od pospiesznych stosunków po ostatnim programie w telewizji czy nudy „małżeńskiego obowiązku" - staje się aktem najgłębszej, najtkliwszej miłości, przywracając sens wzajemnego oddania.
Dlatego trzeba się uczyć miłości powoli i cierpliwie, tak, jak uczy się dziecko chodzić, mówić czy pisać. Ten proces nigdy się nie kończy. Nigdy nie można uznać, że wolno już sobie "odpuścić". Konieczna jest praca nad kształtowaniem siebie, dla odpowiedzialnego współuczestnictwa w życiu wybranego przez nas człowieka.