infolinia czynna codziennie

+48 730 730 723
  zamknij    ×

ZADZWOŃ
730 730 723

Nie chcemy być dla Ciebie anonimowi!
Cechuje nas empatia i indywidualne podejście do każdego.
Rozmowa z Tobą będzie miała charakter poufny

WYŚLIJ SMS
730 730 723

np. Agnieszka, 35, wyższe, Poznań, po 18.
Oddzwonimy. Udzielimy pełnych informacji, odpowiemy na każde pytanie.
Cechuje nas empatia indywidualne podejście do każdego.
Rozmowa z Tobą będzie miała charakter poufny.

powrót do listy poprzednia następna
Duet Centrum w mediach

Duet Centrum w mediach02/08/2023

Zachęcamy Państwa do zapoznania się z treścią artykułu, który ukazał się na jednym z portali informacyjnych noizz.pl.

Co przekonało Panią Beatę Tadlę do skorzystania z naszych usług?

Jaka jest różnica między funkcjonowaniem biura matrymonialnego a portalem randkowym?

O tym można dowiedzieć się, czytając poniższy artykuł. Szczerze. Po ludzku. Bez zbędnej reklamy.

"Nie jesteśmy portalem erotycznym" Współczesne biura matrymonialne. Jak działają.

Moim zadaniem jest dotarcie do prawdziwego ja. Przedarcie się przez misternie utkany obraz i zrozumienie, kim jest i czego naprawdę pragnie. Często jesteśmy pierwszymi osobami, z którymi klienci rozmawiają szczerze od długiego czasu, dotyczy to szczególnie mężczyzn. Po rozmowie mówią: "Jak pani to zrobiła, że mnie tak pani otworzyła, że tak otwarcie powiedziałem, za czym tęsknię?".


  • Największymi wrogami singli są oni sami, często pokiereszowani w poprzednich związkach

  • Biuro matrymonialne może odmówić osobie, która nie jest jeszcze gotowa na nowy związek

  • "Czy pani wyobraża sobie, że tak do końca życia będzie sama? Tak widzi pani swoją przyszłość?" — przyparcie do muru bywa punktem zwrotnym

  • Z usług biura matrymonialnego skorzystała Beata Tadla

  • — Przeważali wdowcy albo emeryci szukający młodej żony — podsumowuje swoje doświadczenie 37-latka Ilona

Biuro matrymonialne nie brzmi tak sexy, jak Tinder czy Bumble, ale wcale się na to nie sili. Stawia na skuteczność i uczciwość wobec klientów. W jego działalności nie brakuje elementu magii. To zasługa współczesnych swatek-konsultantek, które potrafią skojarzyć najbardziej zatwardziałych kawalerów z najbardziej wymagającymi singielkami.

— Jestem singielką po trzydziestce. Od trzech lat szukam bez skutku miłości na aplikacjach randkowych. Trafiam na głupków, którzy albo ukrywają, że są w związku, albo liczą tylko na niezobowiązujący seks. Straciłam całkiem wiarę w siebie, wydaje mi się, że będę sama do końca życia — takich telefonów pan Paweł Niemiec, szef biur matrymonialnych Duet Centrum i Duet Prestige, odbiera dziennie kilkadziesiąt.


  • Tinder to supermarket, jest tam pełno niskowartościowych towarów. W internecie możesz bezkarnie zostać kimkolwiek zamarzysz. Skąd pewność, że atrakcyjny kawaler nie jest tak naprawdę sfrustrowanym księdzem? — mówi bez ogródek.


Biuro matrymonialne. Jak działa?


Jego biura pomagają łączyć pary od ponad dwudziestu lat. Twierdzi, że ślubów swoich klientów nie potrafi zliczyć. Szacuje, że co trzecia osoba kończy program z drugą połówką. Wszystko dzięki wypracowanej przez lata metodzie.

— Najpierw proszę o kilkuminutową rozmowę wstępną i wyjaśniam zasady funkcjonowania biura. Pytam o miasto, żeby skierować panią albo pana do odpowiedniego oddziału, o wykształcenie, wiek i stan cywilny — tłumaczy.

Te informacje są weryfikowane przez biuro w czasie trwania umowy. Klient deklaruje, że dane, które podał, są prawdziwe. Jeśli w trakcie procesu zachodzi jakakolwiek wątpliwość co do ich wiarygodności, musi natychmiast okazać odpowiednie dokumenty.

— Nie ma tu miejsca dla osób, które szukają przygód, zależy nam tylko na klientach o czystych intencjach — podkreśla.

Po wstępnej rozmowie singiel zostaje skierowany do konsultantki, która będzie mu towarzyszyć przez cały program.


Tajemnica łączenia w pary


— Między klientem a konsultantką musi pojawić się nić porozumienia, specyficzna chemia. To jest zbyt delikatna usługa, żeby mogła się obyć bez głębokiego zaufania. To jak z terapeutą czy psychologiem, nie będziemy współpracować ze specjalistą, którego osobowość nam nie odpowiada — twierdzi Paweł Niemiec.

Po chemii czas na ekonomię. Ceny programów wahają się od 3000 zł za program podstawowy do 9000 zł za usługę Prestige. Dla klientów biura to nie są zaporowe sumy. Firma celuje w określoną grupę ludzi: z wyższym wykształceniem, z sukcesami zawodowymi na koncie.

— To budzi kontrowersje, ale moim zdaniem jest etyczne, bo koncentrując się na grupie podobnych osób, jesteśmy bardziej skuteczni. Z naszej praktyki jednoznacznie wynika, że to podobieństwa budują trwałe relacje. Różnice nas intrygują, kręcą, ale czy wytrzymają próbę czasu? — zastanawia się.

Nie szukamy sponsorów


Biuro stara się też eliminować sytuacje, gdy kobieta, bądź mężczyzna, szuka bogatego sponsora. Dlatego stawiają na ekonomiczne podobieństwa.

  • Mieliśmy klienta, który miał świetnie prosperujące przedsiębiorstwo. Narzekał, że znajome panie widziały w nim tylko bankomat. Świadomie na randki jeździł rozklekotanym golfem z 1984 r. Dlatego w ankiecie pewne informacje o nim zostały ukryte. Podobna sytuacja miała miejsce z Miss Polonią. Wiedzieliśmy, że część mężczyzn szuka kobiety trofeum, dlatego na zdjęciach widać było ładną dziewczynę, ale postawiliśmy głównie na prezentację jej osobowości — opowiada.

Socjolożka, która jest swatką


Elżbieta Ożóg pracuje jako konsultantka biura od 15 lat. Z wykształcenia jest socjolożką, jej specjalizacją jest zarządzanie zasobami ludzkimi, ukończyła liczne kursy doradztwa personalnego. Zawodowo zajmowała się rekrutacją i HR-em, ale praca nie przynosiła jej satysfakcji. Chciała mieć w życiu cel. Gdy przypadkowo trafiła na ogłoszenie o pracę w biurze matrymonialnym, pomyślała, że może to być dla niej obszar o wiele bardziej rozwijający. Trafiła w dziesiątkę. Kilka tygodni temu bawiła się na weselu kolejnej skojarzonej pary.

— Na pewno pomocne jest moje wykształcenie, ale pierwsze skrzypce gra intuicja wynikająca z doświadczenia, z przeczucia, które trudno wytłumaczyć, że ta dwójka nadaje na tych samych falach — mówi.

Anna Kosman ma wykształcenie psychologiczne i stale dokształca się w obszarze relacji między ludźmi. Jest nie tylko swatką, lecz także coachem swoich podopiecznych.

Pierwsza rozmowa to badanie gruntu, konsultantki mają formularz z pytaniami, ale rzadko z niego korzystają. Zdają się na instynkt i starają się określić warunki, które nie podlegają negocjacji. Panna raczej nie będzie chciała się związać z ojcem trójki dzieci, który nie planuje więcej potomstwa, a przedsiębiorca z Pomorza pewnie odrzuci ofertę z Mazowsza. Choć, jak przyznają konsultantki, w swojej pracy widziały już wszystko.

Często klient się zapiera, że na określone rzeczy się nie zgodzi, a potem zakochuje się bez pamięci i nagle wszelkie przeszkody przestają istnieć. Pamiętam taką historię, że pan nie wyobrażał sobie wyprowadzki z Katowic, bo tam się urodził, całe życie tam mieszkał, tam jest ordynatorem szpitala i tam chce zostać. No a teraz jest ordynatorem w Bielsku-Białej, bo stamtąd była pani, którą mu przedstawiłam. Moi szefowie mówią, że jeżeli mnie się udało tego pana przeprowadzić, to ja już mogę wszystko — śmieje się pani Anna.

Pierwsza rozmowa


Konsultantka kładzie nacisk na jeszcze jedną ważną rzecz podczas pierwszej rozmowy.

— Klient pragnie zaprezentować się z jak najlepszej strony. Moim zadaniem jest dotarcie do prawdziwego ja. Przedarcie się przez misternie utkany obraz i zrozumienie, kim jest i czego naprawdę pragnie. Często jesteśmy pierwszymi osobami od długiego czasu, z którymi klienci rozmawiają szczerze, dotyczy to szczególnie mężczyzn. Po rozmowie mówią "Jak pani to zrobiła, że mnie tak pani otworzyła, że tak otwarcie powiedziałem, za czym tęsknię, jak bym chciał, żeby wyglądało moje życie?". A tu nie ma żadnych czarów, jest chęć wysłuchania bez oceniania i zwykła życzliwość — twierdzi Anna.

Po rozmowach tworzy się szczegółowy profil kandydata, który musi być zaakceptowany przez zainteresowanego. To on będzie wizytówką singla i na jego podstawie będzie się szukać dopasowania. Zawiera także listę oczekiwań kandydata. Szczególnie wymagające są panie. Mają w głowie konkretny obraz przyszłego partnera, częściej mówią o sferze seksualnej.

— Często w tych oczekiwaniach jest wymieniana bliskość, czułość, intymność, ale nie jesteśmy portalem erotycznym, więc to rzadko wybija się na pierwszy plan — tłumaczy pan Paweł.

W zależności od programu konsultantka towarzyszy kandydatowi od kilku do kilkunastu miesięcy. To stereotyp, że z usług biura korzystają tylko osoby starsze, pogubione w gąszczu nowoczesnych technologii. Z roku na rok w bazie przybywa dwudziesto- i trzydziestolatków, którzy nie chcą tracić czasu na niekończące się rozczarowania w aplikacjach. Aktualnie w biurze zarejestrowano ok. 4000 singli. Popyt na usługi biura nie spadł po pojawieniu się aplikacji randkowych, a teraz systematycznie rośnie.

— Przez nasze ręce przechodzą tłumy ludzi. Nie mamy jednak nic wspólnego z takim przydrożnym McDonaldem, do którego nie chcemy zajechać, ale boimy się, że już nic lepszego się nam się na tej trasie nie trafi. Dla naszych klientów jest ważne, żeby ten proces był ludzki i godny — podkreśla pani Elżbieta.


(Nie)idealne dopasowanie


Dobór odpowiedniego kandydata owiany jest tajemnicą. Biuro nie używa skomplikowanych testów psychologicznych ani nie korzysta z algorytmów. Konsultantki są zdane na siebie: swoje doświadczenie i intuicję.

— Nie o chodzi o to, żeby konsultant zasypywał kandydata dużą liczbą propozycji, do tego należy podejść z wrażliwością i rozwagą. Zdarza się, że nagle sobie myślę: "O mam pomysł" i dzwonię do klienta. Mówię: "Proszę sobie zerknąć, uważam, że będzie z was małżeństwo". W odpowiedzi słyszę: "Nie pani Aniu, on nie jest dla mnie, ale jak pani zależy, to pójdę z nim na kawę". Teraz odbieram telefony od nich w rocznicę ślubu, a niedawno urodziło im się dziecko — wspomina konsultantka.

Największym wrogiem singli są oni sami. Często pokiereszowani w poprzednich związkach, pozbawieni nadziei na powodzenie lub wypełnieni fałszywymi wyobrażeniami o relacji, sabotują swoje randki. Konsultantka musi wtedy wejść w rolę motywatorki, na nowo rozpalić ciekawość i rozprawić się z demonami przeszłości.

— Jak widzę, że ktoś jest zrezygnowany, mówię: "Czy pani wyobraża sobie, że tak do końca życia będzie sama? Tak widzi pani swoją przyszłość?". Takie przyparcie do muru to często moment zwrotny — mówi pani Elżbieta. Natomiast biuro może odmówić osobie, która potrzebuje innego rodzaju wsparcia, nie jest jeszcze gotowa na nowy związek.

Nie wszystkie historie klientów biura kończą się happy endem. Zdarza się, że się nie udaje, pomimo tego, że ktoś jest bardzo długo w programie i dostaje szereg propozycji. Decyduje, że koniec z próbami, że czas jego randkowania dobiegł końca.

— Liczę na to, że ci ludzie poza biurem wykorzystają wszystkie informacje, jakie dostali i znajdą szczęście gdzie indziej — mówi pani Elżbieta.


Beata Tadla: "Poprosiłam biuro o anonimowość"


Z usług jednego z biur matrymonialnych postanowiła kilka lat temu skorzystać Beata Tadla. Z powodzeniem: w 2021 r. została żoną Michała.

— Takie miejsce jest dla osób odczuwających samotność, zabieganych, chcących mieć kogoś do życia, ale wiedzących, że trudno znaleźć partnera we własnym otoczeniu. Kiedy żyje się w bańce, wciąż przecina z tymi samymi ludźmi, w tej samej branży i nie ma się czasu na bywanie, szukanie, randki, dobrze jest powierzyć komuś to zadanie. Człowiekowi, nie algorytmowi. A nuż się uda? — uzasadnia swoją decyzję.

Dziennikarce zależało, by kandydaci na początku nie wiedzieli, że jest osobą publiczną. Biuro stworzyło dla niej anonimową ankietę, dzięki czemu zyskała pewność, że nie trafi na kogoś, kto będzie liczył na profity związane z jej rozpoznawalnością.

— Zawsze jest wątpliwość, czy dana osoba chce ze mną być, bo naprawdę się mną zainteresowała, czy staję się dla niej zabawką. Kimś, z kim warto się pokazywać, dopieszczając swoje ego. Dlatego szukałam biura, któremu zaufam, że potencjalny kandydat najpierw pozna moje cechy i oczekiwania, a dopiero na końcu, kiedy ja to zaakceptuję, dowie się, kim jestem.

Beata Tadla miała świadomość, że oczekiwania i parametry to jedno, ale między potencjalnymi partnerami musi pojawić się specyficzny rodzaj energii. Taka pojawiła się między nią a Michałem, który szukał miłości w tym samym czasie.

— Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Pokutuje przekonanie, że przeciwieństwa się przyciągają, ale ja uważam odwrotnie. W dojrzałym życiu ludzie chcą po prostu dobrze się ze sobą czuć, a nie toczyć bój. Mamy podobny system wartości, podobnie patrzymy w przyszłość, pochodzimy z podobnych domów i śmiejemy się z tych samych rzeczy — opowiada o swoim związku.

— Biuro pozwala skrócić czas do poznania kogoś, a jak już się ma te kilka wiosen na karku, to zupełnie inaczej się podchodzi do przyszłego życia, bo ta perspektywa jest po prostu krótsza. Spróbować na pewno warto, ale zawsze będę podkreślać, żeby się nie nastawiać, że skoro zapłaciłam, to już na bank znajdę kogoś na całe życie. Może się nie udać, bo jesteśmy tylko ludźmi. Na pewno zwiększają się szanse, a co z tym zrobimy, to już zupełnie inna sprawa — podkreśla dziennikarka.

Powyższy artykuł znajduje się na stronie

https://noizz.pl/seks-i-zwiazki/nie-jestesmy-portalem-erotycznym-wsrod-klientow-miss-polski/0rgw4bb



powrót do listy poprzednia następna
Duet Prestige Ekskluzywnie dla wymagających

Na życzenie przyjeżdzamy do klienta