Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Czytelnia
Porozumienie w związku - jak je osiągnąć? Praktyczne rady!
Wspaniałe porozumienie w związku- jak je osiągnąć?
Osobom, które odwiedzają nasze biura matrymonialne, często powtarzamy, że znalezienie odpowiedniej osoby to tylko połowa sukcesu; ważniejsze, by umieć zbudować z tą osobą wartościową relację, która – mimo upływu czasu i prób, jakim zostanie niewątpliwie poddana, daje obydwu stronom poczucie szczęścia, spokoju, spełnienia i bezpieczeństwa.
Drobne, na pozór nic nieznaczące nieporozumienia, mogą z czasem nabrać ogromnych rozmiarów. Dlatego tak ważna jest komunikacja – na każdym etapie związku; nieważne, czy jest to trzecia randka, czy związek z wieloletnim stażem. Bo miłość nigdy " nie wypala się ". To od nas zależy jej siła.
Poniżej historia Agnieszki i Marka; myślę, że może utożsamiać się z nią wiele współczesnych par.
Agnieszka i Marek wydawali się być normalnym, zgranym i świetnie dobranym małżeństwem. Dwójka dzieci, duży dom z ogrodem, dobrze płatne prace. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych, choć ich związek trapiła – pozornie błaha sprawa. Przez lata Marek rano, przed pracą, wchodził pod prysznic, a ściany kabiny prysznicowej były "oblepione" długimi włosami Agnieszki. Dzień w dzień, tydzień w tydzień, rok w rok, usuwał je i... codziennie powtarzał żonie, że ta sytuacja mu przeszkadza. Regularnie prosił ją, by usuwała włosy po kąpieli. Jego prośby nic nie dawały, więc z czasem przestał prosić. Efekt? Każdego dnia Marek usuwał włosy spod prysznica, a gdy wracał z pracy i wchodził do domu, był w złym nastroju, bo żona nie słucha jego próśb.
"Efekt prysznica" może, wbrew pozorom, zniszczyć małżeństwo. Bo problem nie został rozstrzygnięty. Dlaczego Marek miał być miły dla żony i słuchać jej próśb, skoro jego sympatia nie potrafi spełnić tylko jednej prośby?
I tak "wyglądał" wzorzec zachowań Agnieszki i Marka, na który "zapracowali" latami, nie zdając sobie sprawy, że przybierze takich rozmiarów. "Efekt prysznica" przelał się na inne obszary życia, co sprawiło, że obydwoje byli sfrustowani, poirytowani i rozczarowani sobą nawzajem. Nagromadzone przez lata urazy osłabiły ich więź i odbiły się negatywnie na wszystkich płaszczyznach bycia we dwoje. Nie wiedzieli jednak, co powinni zmienić. Stał się więc to temat tabu.
Problem jednak nie dotyczył tylko prysznica. Każde z nich sądziło, że wie, czego potrzeba do szczęścia drugiemu, ale nigdy żadne o to nie zapytało. Nie rozmawiali o swoich życiowych wartościach, nie dyskutowali o rzeczach, których potrzebują i oczekują od siebie nawzajem. A tutaj mogłoby im pomóc narzędzie zwane "Czołową Piątką".
Czołowa Piątka działa w spokojnym otoczeniu, a więc Agnieszka i Marek zorganizowali opiekę dla dzieci i wybrali się do restauracji. Gdy siedzieli przy stoliku, Agnieszka zapytała męża o pięć najważniejszych rzeczy, jakie są mu potrzebne do bycia szczęśliwym – nie licząc dzieci, pracy i jej samej. Po chwili namysłu Marek wymienił: surfing, jogę, weekendy pod kampingiem, wędrówki górskie i jazdę na rowerze. Gdyby miał czas realizować wszystkie te pasje, byłby bardzo szczęśliwy. Agnieszka wysłuchała męża, i sama podzieliłą się swoją "piątką": spotkania z przyjaciółmi, pisanie, bieganie, podróże i relax na powietrzu.
Szanujmy swoje potrzeby!
Dlaczego tak ważne jest to, by partnerzy ujawnili listy swoich zainteresowań? Ponieważ nie da się negocjować tego, co jest potrzebne drugiej stronie do szczęścia. Obie strony muszą szanować indywidualne potrzeby partnera, nie oceniając ich i nie wartościując.
Później każde z osobna "musiało" przedstawić listę potrzebnych im do szczęścia zmian (pięciu), jakich oczekiwali od siebie. Jako najważniejsze życzenie zmiany przedstawił Marek, mówiąc o usuwaniu włosów spod prysznica po kąpieli. Agnieszka nie mogła uwierzyć, że to życzenie zostało zakwalifikowane przez Marka do tego najważniejszego. Nr 1 na liście życzeń Agnieszki była prośba o to, by mąż po przyjściu z pracy poświęcił przynajmniej parę minut na rozmowę z dziećmi, by wykazał zainteresowanie, jak minął im np dzień. Marek również był bardzo zaskoczony tym, że to życzenie okazało się kluczowym dla Agnieszki. Nie zdawał sobie sprawy, że jego potrzeba spędzenia dziesięciu minut na osobności, we własnym gabinecie, sam ze sobą, może stanowić tak duży problem.
Gdy oboje podzielili się ze sobą swoimi najważniejszymi życzeniami, zawarli umowę, według której Agnieszka będzie sprzątała po sobie prysznic, a Marek przywita się z dziećmi, gdy tylko przekroczy próg domu. Taki układ spowodował, że przestali siebie krytykować; dając i biorąc coś w zamian, osiągnęli to, na czym im zależało.
Aby jednak narzędzie "Czołowej Piątki" zadziałało, trzeba spełnić inne warunki, o których przekonali się nasi bohaterowie, gdy przeszli do kolejnych życzeń.
Słuchajmy się nawzajem!
Chodzi o to, by umieć słuchać z otwartą głową i nie reagować, używając mechanizmów obronnych – swoich własnych, jak i partnera. Inaczej, reakcje obronne mogą zniweczyć korzyści, jakie daje narzędzie "Czołowej Piątki". Marek bowiem, w formie skargi, wyraził swoje drugie życzenie. Miał poczucie, że jest mniej ważny niż praca Agnieszki; zawsze, kiedy chciał z nią porozmawiać, żona albo mówiła o pracy, albo "załatwiała" sprawy służbowe – rozmawiała z kimś przez telefon, odpowiadała na maile czy smsy. Słuchając "skarg" Marka, aż się zjeżyła. Wszystkiemu zaprzeczyła, unosząc się, że praca nie jest i nigdy nie była dla niej najważniejsza i w złości. I dobitnie "przypomniała" Markowi, że ktoś musi pracować, by zarabiać na przyjemności dzieci i jego.
Jeśli partnerzy będą reagować w taki sposób, "Czołowa Piątka" niestety nie zda egzaminu.
Postawa obronna Agnieszki to wynik strachu, że Marek chce, by ona sama wyzbyła się potrzeby kontaktowania się z osobami spoza grona rodzinnego. Musiała jednak tą obawę stłumić i postarać się dociec, co naprawdę chciał przekazać jej mąż.
Dość szybko zrozumiała, że mąż chciałby po prostu, by żona poświęcała mu więcej uwagi. Gdy oboje uważnie wysłuchali swoich drugich próśb, osiągnęli porozumienie. Ustalili, że Agnieszka postara się poświęcać Markowi więcej uwagi, a on zapewni jej, w rewanżu, więcej przestrzeni emocjonalnej, by mogła sprostać wyzwaniom zawodowym. Dzięki temu Agnieszka zyskała większą motywację, by wyznaczyć granicę między pracą a życiem prywatnym i lepiej zarządzać czasem.
Później poszło już "gładko": ustalili, że Agnieszka codziennie znajdzie chwilę, by skontaktować się z mężem, od czasu do czasu pozwoli się zaprosić gdzieś bez dzieci i wyłączy wtedy telefon służbowy.
Jak osiągnąć porozumienie w związku? Podsumowanie!
W ten sposób Agnieszka i Marek osiągnęli porozumienie dotyczące wszystkich pięciu próśb. Końcowy rezultat przerósł ich najśmielsze oczekiwania! Marek przestał rywalizować z pracą Agnieszki, a Agnieszka nie czuła się przez niego kontrolowana i naciskana.
Podsumujmy więc zasady "Czołowej Piątki", być może pomogą parom pozostającym w związkach ulepszyć wspólne życie, a i single deklarujący "Szukam żony" , "Szukam męża" odnajdą wartość i naukę na przyszłość!
PRZYGOTOWANIE: Znajdźcie spokojne, ustronne miejsce, gdzie nikt nie będzie Wam przeszkadzał.
KROK 1:
Każde z Was układa w głowie listę pięciu pasji, zainteresowań czy zajęć, które są wam potrzebne, by poczuć się szczęśliwym i spełnionym;
Wasze wybory nie mogą dotyczyć strefy "wspólnej" – dzieci, partnera.
Przedstawcie sobie wzajemnie wasze listy i przedyskutujcie je.
Pamiętajcie, że lista nie podlega negocjacji; nie można negocjować tego, co czyni człowieka szczęśliwym. Uszanujmy indywidualne prawo partnera do szczęścia.
KROK 2: Poświęćcie chwilę i zapiszcie, według ważności, pięć rzeczy, które mógłby zrobić partner, by Was uszczęśliwić.
KROK 3: Jedna strona przedstawia swoją najważniejszą prośbę, druga strona tylko jej słucha.
KROK 4: Nie komentując wyrażonej przed chwilą prośby partnera, druga strona opisuje swoją najważniejszą prośbę.
KROK 5: Oboje negocjujecie porozumienie oparte na zasadzie "coś za coś" lub kompromisie, nie krytykując nawzajem swoich próśb. Takie porozumienie zobowiąże Was do honorowania, a także zaspokajania wzajemnych oczekiwań.
KROK 6: Powtarzacie Krok 3, 4 i 5 odnośnie do każdej z czterech kolejnych próśb widniejących na Waszych listach życzeń.
Proste? Pewnie, że tak! Ta klarowna procedura, jeśli tylko będzie wykonywana szczerze, stanie się naturalnym elementem Waszych codziennych "tarć". A może warto też pójść o krok dalej i porozmawiać o tym, czego spodziewaliście się nawzajem po swoich listach? To też może okazać się ciekawą lekcją.