Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Historie z Happy Endem
Agata i Krzysztof
Agata była szczupła i wysoka. Można nawet powiedzieć, że miała figurę modelki, tej lansowanej obecnie przez media i kolorowe magazyny, ale twierdziła, że nie ma szczęścia u mężczyzn. Poza tym jej praca utrudniała nieco kontakty z ludźmi, pracowała bowiem w odizolowanym pomieszczeniu, siedząc przy komputerze, ale ponieważ nigdy nie była specjalnie towarzyska, początkowo jej to nie przeszkadzało. Później jednak zaczęła jej doskwierać samotność, tęsknota za czymś więcej niż praca i uznanie przełożonych.
W dniu swoich trzydziestych urodzin sprawiła sobie prezent zgłaszając się do naszego biura. Zdecydowała się na ten, jej zdaniem desperacki krok, ponieważ zdała sobie nagle sprawę, że to, co osiągnęła dotychczas w swoim życiu: wykształcenie, uznanie w pracy, własne mieszkanie, nie daje jej tyle zadowolenia, ile powinno, że brak w nim uczucia, wsparcia drugiej osoby, po prostu miłości, rzeczy tak naturalnych od początku świata.
Gdy stanęła w drzwiach biura wydawała się bardzo onieśmielona. Podczas rozmowy była bardzo powściągliwa, uprzejma i rzeczowa i podkreślała parę razy jak bardzo zależy jej na dyskrecji. Sprawiała wrażenie osoby bardzo delikatnej, niemal eterycznej. Wysoka, bardzo szczupła blondynka o niebieskich oczach i łagodnym uśmiechu. Wymarzony typ większości panów. Dłonie miała wąskie, długie szczupłe palce, ładną cerę, regularne rysy twarzy, ale z twarzy tej wyzierał smutek i cicha rezygnacja. Nie bardzo wierzyła, że jej się powiedzie, ale postanowiła dać sobie szansę. Kiedy zaczęła poznawać kolejnych mężczyzn, jej życie nabrało rumieńców, ale mimo, że spotkała się już z pięcioma, żaden nie rokował na dłuższą znajomość.
Przez ten czas zdążyłyśmy się już trochę polubić, ale nadal mało o niej wiedziałam. Gdy spotkałyśmy się po raz drugi, nie była już tak onieśmielona, miała ten sam popielaty kostium, odpowiednio dobraną bluzkę, buty na niewysokich obcasach i dłuższe włosy, które dodawały jej nienagannej elegancji trochę fantazyjnego uroku. „Jakoś nie mam szczęścia”- podsumowała z westchnieniem. Poprosiłam ją o cierpliwość. Czekała więc cierpliwie, od czasu do czasu dzwoniąc z uprzejmym zapytaniem, czy nie mam dla niej jakiejś oferty.
Przez długi czas nie otrzymywała pozytywnej odpowiedzi, aż do momentu, gdy pojawił się u nas Krzysztof... Wysoki, bardzo zadbany szatyn o określonych zasadach i oczekiwaniach. Nie od razu przedstawiłam mu Agatę, choć od początku czułam, ze powinni się poznać. Ale Agata nie mieściła się w jego kategoriach wiekowych, bowiem Krzysztof pragnął poznać dziewczynę młodszą od siebie, a Agata była od niego starsza o dwa lata. Gdy jednak po jakimś czasie żadna z przedstawionych kandydatek nie zainteresowała go na tyle, by zechciał kontynuować znajomość, pomyślałam, że nadszedł czas, aby przedstawić Agatę. Tak wiele ich przecież łączyło: ta delikatność w wyrażaniu opinii, subtelne poczucie humoru i podobne oczekiwania.
Postanowiłam go do niej przekonać. Poszło nawet łatwiej niż przypuszczałam. Po kilku spotkaniach z dużo młodszymi dziewczynami, Krzysztof doszedł do wniosku, że tak naprawdę nie wiek odkrywa istotną rolę i zapisał sobie numer telefonu Agaty.
Nie miałam od nich wiadomości przeszło dwa miesiące, aż wreszcie któregoś dnia wpadli nieoczekiwanie do biura. Ona w czerwonym kostiumie, z zaróżowionymi policzkami. On przy niej spokojny, ale z uśmiechem w oczach.
- Chcieliśmy podziękować, że nas pani poznała ze sobą - powiedziała Agata swoim łagodnym, rzeczowym tonem.
- A ja chcę podziękować, za umożliwienie mi poznania Agatki - dodał Krzysztof obejmując ją lekko.
- I prosimy nam już nikogo nie przedstawiać...
- Na razie... - wtrąciła rzeczowo Agata.
- Jak to „na razie?”- Krzysztof udał oburzenie - na zawsze...
- Zobaczymy - powiedziała ostrożnie Agata
- Czas pokaże, ale tymczasem jest rzeczywiście w porządku.
Pożegnałam ich, życząc im szczęścia. Ten rozdział należy już tylko do nich, bo tylko od nich zależeć będzie teraz, czy „na razie” przekształci się w „na zawsze”.