Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Historie z Happy Endem
Dziękuję - Zbyszek
Chciałbym podziękować za biuro matrymonialne Duet. I Pani Elżbiecie za to, że tak długo namawiała mnie do odwiedzin biura. A uwierzcie mi, że potrafię być uparty jak osioł. Nie wierzyłem ani przez chwilę, że uda mi się kogoś poznać. Nie wierzyłem, że się zakocham. Tak, jak zakochują się małolaty. Byłem przekonany, że takie biuro matrymonialne nie jest w stanie zaoferować mi nic więcej, a może i nawet mniej niż to, co ja mogę zrobić we własnym zakresie, aby umówić się z kobietą na kawę. Niemożliwe stało się możliwe.
Kiedy wypełniałem formularze w biurze, napisałem, że szukam kobiety naturalnej, delikatnej, o szerokim uśmiechu, lubiącej podróże – takie nie tylko palcem po mapie. Piękny uśmiech Izy powalił mnie na kolana od razu, kiedy tylko ją zobaczyłem, a kiedy Iza zaczęła mi opowiadać o swoich przygodach i wrażeniach z odbytych podróży, byłem w szoku – że ktoś ma ich więcej na koncie niż ja. Po tym pierwszym spotkaniu gdzieś w sercu czułem, że to moja sympatia, moja połówka. Oczywiście nie było tak, że na pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy już wszystko – że chcemy się poznać, spotykać. To pierwsze spotkanie to przeważnie jest takie zachowawcze, każda ze stron bada grunt, obserwuje zachowanie drugiej osoby, koduje i wszystko kalkuluje. Nie miałem wątpliwości, aby zaproponować Izie kolejne spotkanie, a na trzecią randkę to już zaprosiła mnie Iza. Im więcej razy spotkaliśmy się, tym coraz bardziej przekonywałem się do tej znajomości.
Warto mieć swoje oczekiwania i warto o nich powiedzieć na spotkaniu w biurze. Uważam, że mieć wymagania to nic złego, bo związek jest po to, aby móc się nie tylko wspierać, ale również rozwijać, inspirować, spędzać razem czas. Jesteśmy dojrzałymi ludźmi, których połączyła sympatia do podróży, ruchu i humoru Monty Pythona, podobne spojrzenie na świat i wiele innych. Przed nami podróż na Kubę – nasza pierwsza wspólna wyprawa.
Uwierzcie w to, że będąc po przejściach, też można ułożyć sobie na nowo życie. Niezależnie, czy ma się lat 30, czy – tak jak ja, prawie 60.
Zbigniew