Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Czytelnia
Samotność na szczycie wieży - cienie życia singielki
Modnie jest żyć w pojedynkę. To dla singli kierowana jest większość reklam: drogi krem, kobiece auto, urlop na Karaibach. Życie singla bywa fajne w dużym mieście. Łatwo wtopić się w tłum innych singli, co daje poczucie, że nie jest się samym.
Dla singla najgorsza jest bezczynność – stąd długie przesiadywanie w pracy, zapisywanie się na kolejne kursy, remontowanie mieszkania. To zagłusza tęsknotę. Jednakże każda singielka ma argumenty na plus takiego życia; na przykład, że nie musi znosić niczyich humorów. Że nie trzeba udawać głupszej, żeby facet czuł się w jej towarzystwie komfortowo.
Rodzina? Na nią przyjdzie czas. Najpierw trzeba pożyć.
Czasem jednak przychodzą wątpliwości. Trudne są cudze śluby, chrzciny.
Dal singielek macierzyństwo to śliski temat. Kiedy mają 27 lat, są pewne, że do trzydziestki będą w ciąży. W 30. rodziny przesuwają granicę o pięć lat. A potem pojawia się niepokój, że może straciły szansę.
Socjolożki: Aleksandra Rulska i Janina Siewierska – Woźniak opisują singielki jako osoby wykształcone, nieźle zarabiające, doskonale się odnajdujące w wielkim mieście. Zadbane, towarzyskie, żyją z pasją, robią karierę. Przeczą stereotypom o samotności. Jednakże często cechuje je narcyzm i egoizm.
Blondynka, lat 34, dyrektor personalna w koncernie farmaceutycznym. Kolekcjonerka butów.
Jej wieża stoi na Kabatach: strzeżone osiedle, w mieszkaniu antyki i dziesięciometrowa garderoba. Łazienkę wyłożyła kafelkami w maki. Są nazbyt kobiece, ale jej się podobały, a żadnego faceta o zdanie pytać nie musiała. W kuchni błyszczą sprzęty Boscha. Rzadko z nich korzysta. Jej życie jest cudowne, brak jej tylko zakochanego mężczyzny. Ostatni rozpłynął się dwa lata temu. Był Belgiem. Nalegał, by się do niego przeprowadziła. Zwlekała. On czekał, słał maile. Przyjeżdżał. Ona też u niego bywała. Podczas jednej z takich wizyt ów mężczyzna wyznał jej, ze nie radzi sobie z rozłąką, więc powinni się rozstać. Dodał, że jest z inną i tamta bardziej rokuje. Związał się z kobietą starszą, matką dwójki dzieci
Była w szoku. Wmówiła sobie, ze uciekła jej ostatnia szansa na małżeństwo. Wylądowała na kuracji antydepresyjnej i obiecała sobie, że teraz mężczyzna będzie musiał się o nią postarać. Swoją samotność próbuje zgubić podczas robienia zakupów w drogich sklepach.
Chciałaby się z kimś związać, ale boi się. Nie chce znowu przeprowadzać kogoś przez przeszłość, opowiadać o swoich lękach, kłopotach z poczuciem wartości. Jej facet z Belgii wiedział wszystko i odszedł. Robert obiecywał, że zostawi rodzinę i się nie rozwiódł. Łukasz, kiedy poznał słabe strony, wykorzystywał je, żeby poczuć się w związku silniejszym. Weronika czeka na faceta, ale nie robi nic, by ktoś taki przed nią stanął. Siedzi w domu.
30-latka, architekt. Na studiach nazywano ją koszykarką, bo każdemu facetowi dawała kosza. Maciek był egoistą, Piotr nie potrafił uwolnić się od mamusi, a Wojtek chciał ją zagłaskać. Któregoś dnia zaczęła tak dla żartów analizować, co osiągnęła ona, a co jej rówieśniczki. One mają mężów, ząbkujące dzieci. Ona karierę i nienaganną figurę.
Wtedy przyrzekła, że koniec z wolnością. Pora rozejrzeć się za stałym partnerem. Zaczęła chodzić na wernisaże, bankiety, premiery. Kolekcja adoratorów była imponująca i dobrze rokowała. Jednakże po kilkutygodniowej znajomości każdy facet znikał. Dla każdego bowiem była jak klejnot – dobrze nacieszyć nim oczy, ale mieć na całe życie? Za duża odpowiedzialność.
Ania przybladła i rzuciła się w wir pracy. Zamknęła się w wieży na Ochocie: kamienica, podłoga z drzewa wenge i kot.
Niedawno pierwszy raz przyznała się do lęku, że może to ona przegapiła miłość. Czy gdyby dała szansę związkowi ze studiów, byłaby szczęśliwa? Rodzinę trzeba zakładać, gdy się ma dwadzieścia kilka lat. Wtedy mogła dla faceta popłynąć na Antarktydę i zamieszkać w igloo. Teraz nie chce się poświęcać. Zresztą faceci też nie.
35-latka, bankierka. Straciła pracę i zawalił się cały świat. Jej wieża była przy Marszałkowskiej. Gdy z rodzinnego miasteczka jechała do Warszawy, postanowiła, ze zamieszka w centrum, blisko klubów, teatrów. Pięć lat dużo pracowała. Przynajmniej wiedziała po co. Pensja starczała na przyjemne życie. Latała do Londynu, nauczyła się jeździć konno. Spotykała mężczyzn, ale wynikały z tego tylko przygody, nie miłość. Kiedy jej bank połączył się z drugim stanowisko Ewy okazało się niepotrzebne. Nowej pracy nie znalazła, zlikwidowała więc wieżę i wróciła do rodziców.
Teraz Ewa żyje z lekcji angielskiego. Na początku wkładała na nie eleganckie ciuchy, które przywiozła z Warszawy, ale za bardzo się wyróżniała w swoim miasteczku i teraz biega w dżinsach.
Na prowincji bycie singlem nie jest fajne. Tam liczy się rodzina. Wszyscy wypominają, że pojechała do Warszawy szukać męża, a wróciła z niczym. Ewa poznała wielki świat i w tym małym się już nie odnajduje.
Książęta szczęścia nie dają. Szukając miłości idealnej, ambitne trzydziestolatki skazują się na samotność, mówi Anna Bersz, psychoterapeutka z Laboratorium Psychoedukacji.
Szukanie księcia w świecie, który nie jest bajką, to błąd. Tym bardziej, że dziewczyny same nie są księżniczkami, a wymagania wobec partnerów mają coraz większe. Gdy ich potrzeby są przez mężczyzn zaspakajane, to w porządku, ale jeśli tylko czują jakiś niedosyt, związek traci sens.
Kompromis odbierają jak porażkę, coś wstydliwego. Żadna z tych kobiet nie myśli: co ja chciałabym dać z siebie? A bycie z kimś to wymiana gestów. Wielu mężczyzn ma ochotę opiekować się partnerkami, lecz trudno to robić, gdy ona tak świetnie sobie radzi, że nie przeraża ją nawet naprawa skrzyni biegów.
Kobiety nie muszą ciągle udowadniać, jakimi są supermenkami. Przecież bywają samotne, bezradne. Kiedy przyznają się do tego, wysyłają sygnał: jesteś mi potrzebny.
Jedna z dziewczyn dziwi się, że jej partner wybrał starszą kobietę z dwójką dzieci. Może ona miała mu więcej do zaoferowania? Dom pachnący obiadem, nie perfumami?
Pokolenie trzydziestolatków dorastało z kluczem na szyi. Uczyło się żyć z niezaspokojoną potrzebą bliskości. Dlatego samotność nie jest dla nich taka trudna. Może łatwiejsza niż oddanie się komuś.
Bycie singlem wiąże się z etosem przyjemności. Kiedyś dzieci przygotowywano, że trzeba służyć rodzinie, krajowi. Teraz słyszą, że najważniejsza jest przyjemność, a życie rodzinne nie zawsze jest łatwe i przyjemne. To pokolenie ludzi zagubionych. Wydaje im się, że miłość można zastąpić innymi radościami. Wyjazd na Karaiby, nowe buty są ekscytujące, ale na krótko.
Dziewczyny twierdzą, ze dużo wymagają od siebie, dlatego mężczyznom też wysoko ustawiają poprzeczkę. Ale kariera, pieniądze, wygląd wcale nie muszą być ważne dla partnera. Czemu one nie wymagają od siebie cierpliwości, troskliwości? Wtedy łatwiej byłoby im stworzyć szczęśliwy związek.
Opracowano na podstawie artykułu Magdy Jaros. Twój styl, styczeń 2005
Dla singla najgorsza jest bezczynność – stąd długie przesiadywanie w pracy, zapisywanie się na kolejne kursy, remontowanie mieszkania. To zagłusza tęsknotę. Jednakże każda singielka ma argumenty na plus takiego życia; na przykład, że nie musi znosić niczyich humorów. Że nie trzeba udawać głupszej, żeby facet czuł się w jej towarzystwie komfortowo.
Rodzina? Na nią przyjdzie czas. Najpierw trzeba pożyć.
Czasem jednak przychodzą wątpliwości. Trudne są cudze śluby, chrzciny.
Dal singielek macierzyństwo to śliski temat. Kiedy mają 27 lat, są pewne, że do trzydziestki będą w ciąży. W 30. rodziny przesuwają granicę o pięć lat. A potem pojawia się niepokój, że może straciły szansę.
Socjolożki: Aleksandra Rulska i Janina Siewierska – Woźniak opisują singielki jako osoby wykształcone, nieźle zarabiające, doskonale się odnajdujące w wielkim mieście. Zadbane, towarzyskie, żyją z pasją, robią karierę. Przeczą stereotypom o samotności. Jednakże często cechuje je narcyzm i egoizm.
Weronika
Blondynka, lat 34, dyrektor personalna w koncernie farmaceutycznym. Kolekcjonerka butów.
Jej wieża stoi na Kabatach: strzeżone osiedle, w mieszkaniu antyki i dziesięciometrowa garderoba. Łazienkę wyłożyła kafelkami w maki. Są nazbyt kobiece, ale jej się podobały, a żadnego faceta o zdanie pytać nie musiała. W kuchni błyszczą sprzęty Boscha. Rzadko z nich korzysta. Jej życie jest cudowne, brak jej tylko zakochanego mężczyzny. Ostatni rozpłynął się dwa lata temu. Był Belgiem. Nalegał, by się do niego przeprowadziła. Zwlekała. On czekał, słał maile. Przyjeżdżał. Ona też u niego bywała. Podczas jednej z takich wizyt ów mężczyzna wyznał jej, ze nie radzi sobie z rozłąką, więc powinni się rozstać. Dodał, że jest z inną i tamta bardziej rokuje. Związał się z kobietą starszą, matką dwójki dzieci
Była w szoku. Wmówiła sobie, ze uciekła jej ostatnia szansa na małżeństwo. Wylądowała na kuracji antydepresyjnej i obiecała sobie, że teraz mężczyzna będzie musiał się o nią postarać. Swoją samotność próbuje zgubić podczas robienia zakupów w drogich sklepach.
Chciałaby się z kimś związać, ale boi się. Nie chce znowu przeprowadzać kogoś przez przeszłość, opowiadać o swoich lękach, kłopotach z poczuciem wartości. Jej facet z Belgii wiedział wszystko i odszedł. Robert obiecywał, że zostawi rodzinę i się nie rozwiódł. Łukasz, kiedy poznał słabe strony, wykorzystywał je, żeby poczuć się w związku silniejszym. Weronika czeka na faceta, ale nie robi nic, by ktoś taki przed nią stanął. Siedzi w domu.
Ania
30-latka, architekt. Na studiach nazywano ją koszykarką, bo każdemu facetowi dawała kosza. Maciek był egoistą, Piotr nie potrafił uwolnić się od mamusi, a Wojtek chciał ją zagłaskać. Któregoś dnia zaczęła tak dla żartów analizować, co osiągnęła ona, a co jej rówieśniczki. One mają mężów, ząbkujące dzieci. Ona karierę i nienaganną figurę.
Wtedy przyrzekła, że koniec z wolnością. Pora rozejrzeć się za stałym partnerem. Zaczęła chodzić na wernisaże, bankiety, premiery. Kolekcja adoratorów była imponująca i dobrze rokowała. Jednakże po kilkutygodniowej znajomości każdy facet znikał. Dla każdego bowiem była jak klejnot – dobrze nacieszyć nim oczy, ale mieć na całe życie? Za duża odpowiedzialność.
Ania przybladła i rzuciła się w wir pracy. Zamknęła się w wieży na Ochocie: kamienica, podłoga z drzewa wenge i kot.
Niedawno pierwszy raz przyznała się do lęku, że może to ona przegapiła miłość. Czy gdyby dała szansę związkowi ze studiów, byłaby szczęśliwa? Rodzinę trzeba zakładać, gdy się ma dwadzieścia kilka lat. Wtedy mogła dla faceta popłynąć na Antarktydę i zamieszkać w igloo. Teraz nie chce się poświęcać. Zresztą faceci też nie.
Ewa
35-latka, bankierka. Straciła pracę i zawalił się cały świat. Jej wieża była przy Marszałkowskiej. Gdy z rodzinnego miasteczka jechała do Warszawy, postanowiła, ze zamieszka w centrum, blisko klubów, teatrów. Pięć lat dużo pracowała. Przynajmniej wiedziała po co. Pensja starczała na przyjemne życie. Latała do Londynu, nauczyła się jeździć konno. Spotykała mężczyzn, ale wynikały z tego tylko przygody, nie miłość. Kiedy jej bank połączył się z drugim stanowisko Ewy okazało się niepotrzebne. Nowej pracy nie znalazła, zlikwidowała więc wieżę i wróciła do rodziców.
Teraz Ewa żyje z lekcji angielskiego. Na początku wkładała na nie eleganckie ciuchy, które przywiozła z Warszawy, ale za bardzo się wyróżniała w swoim miasteczku i teraz biega w dżinsach.
Na prowincji bycie singlem nie jest fajne. Tam liczy się rodzina. Wszyscy wypominają, że pojechała do Warszawy szukać męża, a wróciła z niczym. Ewa poznała wielki świat i w tym małym się już nie odnajduje.
……………………………………………………………………………………
Czekanie na księcia z bajki
Książęta szczęścia nie dają. Szukając miłości idealnej, ambitne trzydziestolatki skazują się na samotność, mówi Anna Bersz, psychoterapeutka z Laboratorium Psychoedukacji.
Szukanie księcia w świecie, który nie jest bajką, to błąd. Tym bardziej, że dziewczyny same nie są księżniczkami, a wymagania wobec partnerów mają coraz większe. Gdy ich potrzeby są przez mężczyzn zaspakajane, to w porządku, ale jeśli tylko czują jakiś niedosyt, związek traci sens.
Kompromis odbierają jak porażkę, coś wstydliwego. Żadna z tych kobiet nie myśli: co ja chciałabym dać z siebie? A bycie z kimś to wymiana gestów. Wielu mężczyzn ma ochotę opiekować się partnerkami, lecz trudno to robić, gdy ona tak świetnie sobie radzi, że nie przeraża ją nawet naprawa skrzyni biegów.
Kobiety nie muszą ciągle udowadniać, jakimi są supermenkami. Przecież bywają samotne, bezradne. Kiedy przyznają się do tego, wysyłają sygnał: jesteś mi potrzebny.
Jedna z dziewczyn dziwi się, że jej partner wybrał starszą kobietę z dwójką dzieci. Może ona miała mu więcej do zaoferowania? Dom pachnący obiadem, nie perfumami?
Pokolenie trzydziestolatków dorastało z kluczem na szyi. Uczyło się żyć z niezaspokojoną potrzebą bliskości. Dlatego samotność nie jest dla nich taka trudna. Może łatwiejsza niż oddanie się komuś.
Bycie singlem wiąże się z etosem przyjemności. Kiedyś dzieci przygotowywano, że trzeba służyć rodzinie, krajowi. Teraz słyszą, że najważniejsza jest przyjemność, a życie rodzinne nie zawsze jest łatwe i przyjemne. To pokolenie ludzi zagubionych. Wydaje im się, że miłość można zastąpić innymi radościami. Wyjazd na Karaiby, nowe buty są ekscytujące, ale na krótko.
Dziewczyny twierdzą, ze dużo wymagają od siebie, dlatego mężczyznom też wysoko ustawiają poprzeczkę. Ale kariera, pieniądze, wygląd wcale nie muszą być ważne dla partnera. Czemu one nie wymagają od siebie cierpliwości, troskliwości? Wtedy łatwiej byłoby im stworzyć szczęśliwy związek.
Opracowano na podstawie artykułu Magdy Jaros. Twój styl, styczeń 2005
Poszukujesz wartościowej relacji? Skorzystaj z pomocy Duet Centrum - największego biura matrymonialnego.
Duet Prestige
Ekskluzywnie dla wymagających