Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Historie z Happy Endem
Miłość nie zna wieku
Do niedawna wydawało mi się, że usługami takiej firmy zainteresowani są trzydziesto, czterdziesto, max pięćdziesięciolatkowie.Ale na pewno nie ludzie przed 70-tką. Tacy, to już według większości, powinni szykować się do trumny, a nie na randkę. Nawet wśród bliskich mi osób wstydziłem się przyznać do tego, że dokucza mi samotność. Oczywistym stał się fakt, że skoro pół życia przeżyłem z jedną kobietą, miałem wspaniałe małżeństwo i nagle owdowiałem, to nie mam prawa już być z kimś innym, bo to nie byłoby uczciwe.
Gdy pierwszy raz zadzwoniłem do Duet Centrum, nie chciałem przyznać się do tego, ile mam lat. Pani, z którą rozmawiałem przyznała, że może być trudno mi kogoś poznać, ale bardzo nalegała, abym przyjechał do biura na niezobowiązującą rozmowę.
Stawiłem się więc w umówionym terminie. Przyjęła mnie bardzo ciepło i grzecznie. Poprosiła mnie, abym coś więcej opowiedział o sobie, o swoim codziennym życiu, o poszukiwanej partnerce. Chyba spodobało się Jej to, co mówiłem, bo sama przyznała, że dość wyróżniam się na tle mężczyzn w zbliżonym do mojego wieku. Ona sama szczerze powiedziała mi, z czego mogą wynikać trudności , ale ja zdecydowałem się podpisać umowę. I - jak szybko się okazało, miała rację..
Przedstawiano mi Panie w okolicach 60-tki, bo na takim wieku mniej więcej kończyła się baza. Ja za każdym razem byłem na "tak", bo przecież w końcu po to się zapisałem do biura, aby próbować. Panie jednak rezygnowały tłumacząc, że dla nich to jednak za duża różnica wieku. Z jednej strony byłem nieco rozczarowany, z drugiej – spodziewałem się tego i sam do końca nie wiem, czy dobrze czułbym się w związku z kobietą znacznie młodszą od siebie.
Duet poprosił mnie o cierpliwość, więc cierpliwie czekałem. Mój program członkowski powoli dobiegał ku końcowi. W międzyczasie nawet poznałem kogoś i trochę o Duecie zapomniałem, ale znajomość spoza biura zakończyła się po kilku średnio udanych spotkaniach.
Piątek, godziny popołudniowe. Telefon z biura. W słuchawce słyszę: "Panie Andrzeju, mam dla Pana propozycję nie do odrzucenia". "Skoro nie do odrzucenia, to ją biorę w ciemno" – roześmiałem się. I tak to się zaczęło...
Jadzia jest ode mnie trzy lata młodsza. Do Duetu przyszła z takimi samymi wątpliwościami, co ja – że nie ma już szans, że nikt nie będzie jej chciał, że "w tym wieku" już nie przystoi... Na początku ukrywaliśmy się z naszą znajomością, jak nastolatkowie przed rodzicami. My obawialiśmy się reakcji dzieci, braku akceptacji, zdziwienia. Zupełnie niepotrzebnie...
Gdy przedstawiłem Jadzię swoim córkom, jedna z nich powiedziała: "Tato, ja wiedziałam, bo po śmierci mamy nigdy się tak szeroko nie uśmiechałeś"
pozdrawiamy, Andrzej i Jadwiga