Na życzenie przyjeżdzamy do klienta
Historie z Happy Endem
Pomóc szczęściu
W Duecie znalazłam się, aby pomóc temu przysłowiowemu szczęściu. I Amorowi, bo jakoś chyba o mnie zapomniał. To oczywiście nie była moja jedyna aktywność w szukaniu mężczyzny, bo zapisanie się do biura matrymonialnego nie jest równoznaczne z tym, że siedzi się w domu i czeka na informację ze strony biura.
Dziwnie się czułam, przekraczając progi Duetu (marzec 2009), w końcu miałam dopiero 32 lata…. Nie jeden pięćdziesięciolatek powiedziałby: „Aga, masz dziecko jeszcze czas”. Ja też sobie tak powtarzałam, kiedy miałam lat 25. I prawdą jest, co się mówi. Że jak nie ułoży się życia do 30-stki, później już jest coraz ciężej. To nie dlatego, że czegoś mi brakuje. Przecież jestem zadbaną, ładną dziewczyną. Z dobrym wykształceniem, dobrą pracą, dobrym serduchem. A mimo to ciężko o nowe znajomości, kiedy odwiedza się wciąż te same miejsca, przebywa wśród tych samych ludzi i ma się te same marzenia – o fajnym związku, później małżeństwie, rodzinie, dziecku.
Przystępując do programu w Duet biuro matrymonialne, nie liczyłam na sukces. Nawet w niego za bardzo nie wierzyłam. Chyba dlatego, że jak się bardzo czegoś chce - jak na złość, się nie udaje. A zawsze lepiej się mile zaskoczyć niż gorzko rozczarować. Taka już ze mnie umiarkowana optymistka.
Udało się! W moim przypadku bardzo szybko, bo już trzecie spotkanie okazało się strzałem w dziesiątkę. Dwa poprzednie też miło wspominam, ale po prostu czegoś brakowało – albo z jednej, albo z drugiej strony. Tomek jest młodszy ode mnie o dwa lata, ale swoją dojrzałością przerasta o głowę niejednego trzydziestolatka. Zaręczyliśmy się, szykujemy się powoli do kameralnego wesela.
Jestem po prostu szczęśliwa! - Agnieszka z Częstochowy